Smakołyki, czymże by było bez nich psie życie. Moje psiaki to łasuchy, wątpię, że istnieje taki moment, w którym, któreś z nich stwierdzi „dosyć, jestem najedzony”. Mając to na uwadze staram się wybierać rozsądnie i nie zapychać moich psów śmieciami, dlatego tak ogromną uwagę zwracam na składy. Im bardziej naturalny i prosty, oraz im więcej w nim mięsa tym lepiej.
Pamico stawia na prostotę. Ich składy to po prostu mięso, bez żadnych udziwnień dodatków zawiłych składów ze zmyślnymi nazwami. Nie ma w nich żadnych dodatków smakowych, konserwantów i dziwnych składników czy zbóż. To po prostu mięsne kąski poddane procesowi liofilizacji, która przez odwodnienie za pomocą jednoczesnego zamrożenia pozwala na zachowanie najwyższych wartości i smaku, a przez całkowite pozbawienie wody pozwala na długi czas przechowywania, a co ciekawsze poddane temu procesowi produkty można ponownie nawodnić dodając do nich ciepłej wody, co często wykorzystywane w pakietach żywności podróżnej ponieważ odwodniona jest lżejsza i zajmuje znacznie mniej miejsca.
Smakołyki od Pamico mają bardzo delikatny zapach, powiedziałabym że prawie niewyczuwalny, jedyne bardziej aromatyczne są te rybne. Rozmiar smakołyków w paczce jest bardzo zróżnicowany, znajdziemy w niej kawałki drobne oraz znacznie większe, jednak to nie problem, bo są one tak kruche, że bez problemu można rozdrobnić je w palcach.
Różnorodność to coś co bardzo cenię, zwłaszcza, że przy alergiku muszę mieć wybór, na szczęście Pamico mi go zapewnia. Poza podstawnymi gatunkami mięsa takimi jak kurczak czy wołowina znajdziemy również dziczyznę czy owoce morza, a nawet taką egzotykę jak strusia! Poza mięsem w ich ofercie znajdziemy także liofilizowane podroby oraz owoce, ale nawet BARFne mixy!
Po reakcjach moich psiaków mogę wywnioskować, że są pyszne, spaniele się wręcz nimi zajadają i przepychają, żeby zgarnąć dla siebie jak najwięcej. Oczywiście motywacja jest tak ogromna, że trafiły na listę jackpotów – czyli nagród najbardziej atrakcyjnych, o najwyższej wartości i za najtrudniejsze zadania. Nie ma tak łatwo!
Żeby nie było, że jestem wyrodna psia matka i raczę psiaki tymi pysznościami tylko za coś, to dodaję je także do karmy jako dosmaczenie oraz urozmaicenie posiłku… no wiecie czasami musi być też jakiś dzień psiecka. Dziwnym trafem miski są wtedy puste jakoś szybciej :D
P.S. działa nawet na niejadków takich jak Prezi!
Opakowanie jest bardzo estetyczne, zawiera tylko najważniejsze informacje oraz spore okienko, przez które możemy zobaczyć zawartość paczki. Pakunek wyposażony jest w zamek strunowy, który bardzo ułatwia przechowywanie i pozwala zachować świeżość produktu.
Niezależnie od zjedzonych ilości produktu z psimi brzuszkami nic się nie działo, nie miały boleści, gazów czy rozwolnień, a warto dodać że moje psiaki mają bardzo delikatne układy pokarmowe.
Comments