O psie zęby trzeba dbać, to powinien wiedzieć każdy psi właściciel nie od dziś, jednak wciąż niewielu psich opiekunów to robi, a przecież o psie zęby tak samo jak nasze trzeba dbać. Odkąd Bailey pojawił się w naszym domu starałam się go przyzwyczajać do gmerania w pyszczku, pokazywania zębów i czyszczenia ich, a kiedy zmienił już swe szczenięce igiełki na zęby stałe zaczęliśmy zwracać jeszcze większą uwagę na higienę pyszczka i myć ząbki regularnie, jednak jak to z wszystkim bywa, czasami nam się zapomniało ;)
W ciągu tych wspólnych 3 lat przetestowaliśmy już wiele past do mycia psich zębów, od naturalnych, ziołowych przez wszelkie warianty smakowe między innymi wątróbki czy bekonu, jednak żadne nas nie zadowoliły, bo działały z różną skutecznością i na kłach Rudego odłożyło się nieco kamienia. Nie było go sporo, ale wystarczająco dużo by powodować przykry zapach z pyszczka i irytować mnie swoją obecnością, bo był widoczny gołym okiem i mimo mycia i podawania sporej ilości twardych gryzaków nie chciał ich opuścić.
O pastach enzymatycznych usłyszałam już jakiś czas temu od weterynarza pytając go o poradę, jednocześnie obawiając się, że powstałego kamienia pozbędziemy się tylko za pomocą zabiegu przeprowadzonego w gabinecie. Polecił nam Zymo Dent, a ja miałam zamówić, jednak w gonitwie dnia codziennego zupełnie o tym zapomniałam i przypomniało mi się dopiero kiedy ScanVet zgłosił swój produkt do plebiscytu.
Pasta ZymoDent jest to pasta enzymatyczna, która jako jedyna na rynku posiada rekomendację Sekcji Stomatologii Polskiego Stowarzyszenia Lekarzy Weterynarii Małych Zwierząt.
Składniki zawarte w paście, przypominają zestaw enzymów obronnych naturalnie obecnych w ślinie, m.in. system peroksydazy i są to:
- laktoferyna, która jest naturalnym składnikiem obronnym śliny i wykazuje naturalne działanie przeciwdrobnoustrojowe, immunomodulujące i przeciwzapalne oraz skutecznie ogranicza rozwój bakterii tworzących biofilm na powierzchni zębów
- laktoperoksydaza czyli enzym z grupy peroksydaz wydzielany przez gruczołów ślinowe i sutkowe, naturalny czynnik bakteriostatyczny
-lizozym, enzym hydrolitycznego rozkładającego peptydoglikanściany komórkowej bakterii.
Dzięki zawartym w paście enzymom, osad i płytka nazębna jest zmiękczana i usuwana oraz ograniczana jest liczba bakterii, a co za tym idzie likwiduje nieprzyjemny zapach i poprawia stan jamy ustnej zmniejszając jego podatność na infekcje. Pasta zawiera także delikatny bezpieczny dla szkliwa środek abrazyjny na bazie mikrodrobinek krzemionki, który razem z aktywnymi enzymami zapewnia łagodne, mechaniczne oczyszczanie zębów i redukcję istniejącej płytki nazębnej, nawet w przypadku braku szczotkowania.
Mimo zapewnień weterynarza byłam nieco sceptycznie nastawiona, bo skoro stosowaliśmy tyle produktów a kamień i tak się pojawił, to ta pasta magicznie go nie usunie, jednak kiedy tylko dotarła do nas paczka, od razu ochoczo zabraliśmy się za testy. Myłam zęby Baileya codziennie wieczorem i dla miarodajności odstawiłam wszelkie inne preparaty wspomagające higienę jamy ustnej, które do tej pory stosowaliśmy.
Bailey wyjątkowo grzecznie znosił nasze wieczorne rytuały ze szczotkowaniem, a pasta miała dla niego przyjemny smak, dzięki czemu po nałożeniu jej na zęby i zostawieniu na chwilę na kłach które są dla nas wyjątkowo problematyczne nie miotał się i nie próbował za wszelką cenę uciec. Co bardzo WAŻNE! a niestety nie ma tego na opakowaniu, to aby pasta mogła działać prawidłowo, przed rozpoczęciem szczotkowania należy nanieść jej cienką warstwę na zęby i pozostawić na nich na około 5 minut, a dopiero później myć, dzięki czemu emzymy mają czas na działanie. Bywa to momentami uciążliwe, zwłaszcza gdy się spieszymy lub psiak danego dnia wyjątkowo nie ma ochoty na współpracę. Dodana do pasty szczoteczka nakładana na palec jest bardzo wygodna i w porównaniu do klasycznej, pozwala dotrzeć w trudno dostępne miejsca. Tubka z pompką to z najwygodniejszy sposób dozowania z jakim się spotkaliśmy i w porównaniu do słoiczków z których nabiera się pastę szczoteczką- na której także są bakterie- jest zdecydowanie bardziej higieniczne. Jednym z pierwszych spostrzeżeń jakie udało mi się odnotować, to ewidentne ograniczenie nieprzyjemnego zapachu już po pierwszym myciu. Po około tygodniu może półtorej doznałam największego szoku, ponieważ odłożony kamień na kłach podczas mycia po porostu odpadł w jednym kawałku, pozostawiając je w idealnym stanie, z którym tak bardzo tęskniłam.
Jestem zachwycona efektami i z ogromnym entuzjazmem używam dalej licząc, że kamień już nigdy do nas nie wróci :D
Zdecydowanie POLECAMY!
Po tę cudowną pasę zajrzyjcie do ScanVet l
Recenzja dla Plebiscytu TOP FOR DOG 2022.
Comments